„Mamo” – wyszeptał – „nie wiem, co robić. Laura jest wściekła. Jej rodzice obwiniają mnie. A ja… czuję się, jakbym cię zdradził”.
Ellen zmiękła na jego widok. Pomimo wszystkich błędów, wciąż był jej synem. Poprowadziła go do środka.
„Nie zdradziłeś mnie, Marku” – powiedziała łagodnie. „Ale pozwoliłeś komuś innemu podejmować za ciebie decyzje. Wybory, które mnie zraniły. To musi się zmienić”.
Po raz pierwszy Mark rozpłakał się. Wyznał, że bał się rzucić wyzwanie Laurze – bał się konfliktu, zburzenia kruchego spokoju w ich małżeństwie. Ellen słuchała w milczeniu, a jej gniew ustąpił miejsca ciężkiemu, bolesnemu smutkowi.
Kolejne dni były pełne napięcia. Laura ponownie się odezwała, tym razem łagodniejszym tonem. Przeprosiła, a nawet zaproponowała Ellen zwrot pieniędzy. Ale Ellen pozostała stanowcza. Nie była surowa – po prostu stanowcza: „Szacunek jest najważniejszy. Wakacje mogą poczekać”.
Ostatecznie do podróży nie doszło.
Loty zostały odwołane, a dom na plaży zarezerwowany przez inną rodzinę. Rodzice Laury byli wściekli. Jednak coś subtelnego zaczęło się zmieniać w rodzinie Petersonów. Mark zaczął się bronić, zdając sobie sprawę, że jego milczenie przyczyniło się do rozłamu. Laura, choć niechętnie, zaczęła rozumieć, że Ellen nie jest osobą, którą można odepchnąć.
Zanim nadeszło Święto Dziękczynienia, Ellen ponownie otworzyła swój dom. Ku jej zaskoczeniu, Laura zachowywała się inaczej – bardziej powściągliwie, bardziej troskliwie. Dystans między nimi wciąż się utrzymywał, ale nastąpiła cicha zmiana, pierwsze oznaki wzajemnego szacunku.
Ellen się nie przechwalała. Nie musiała. Stając twardo na swoim, odzyskała swoją rolę – nie outsiderki, którą trzeba tolerować, ale cenionego członka rodziny.
Wakacje się nie udały, ale na ich miejscu pojawiło się coś o wiele bardziej znaczącego: świadomość, że prawdziwej rodziny nie da się zbudować na wykluczeniu i poczuciu wyższości.
Ellen wiedziała, że podróż, która ją czeka, nadal będzie pełna wyzwań. Ale krojąc indyka w noc Święta Dziękczynienia, poczuła coś, czego nie czuła od dawna – nadzieję.